Warszawa to miasto, które potrafi zaskoczyć – nie tylko nowoczesną architekturą czy artystyczną energią ukrytą w zaułkach Pragi, ale też otwartością na inność. Jednym z najbardziej znamiennych dowodów tej otwartości jest nawet nie konkretna polityka czy miejskie hasła reklamowe, ale sposób, w jaki codziennie mieszkańcy podchodzą do kwestii seksualności.
Zauważyłem, że w Warszawie osoby, które eksponują swą prywatną seksualność, czy to poprzez swobodę zachowania, czy ubiór, spotykają się tu z akceptacją, ciekawością, często nawet życzliwą obojętnością. Takie osoby są wręcz „persona grata” – pożądanym elementem tutejszej rzeczywistości. Przechodnie przyzwyczaili się do szerokiego spektrum stylów i orientacji. Prezencja inna niż większość nie budzi skandalu. Przeciwnie — odpowiada warunkom miejskiego, różnorodnego świata. Mimo tego miasto nie zamienia się w przestrzeń krzyczącej kontrowersji. Wszystko zachowane jest w pewnych granicach wyczucia, nikt nie czuje tutaj potrzeby przejaskrawionej prowokacji, a osoby o różnych preferencjach, stylach czy ekspresji seksualnej po prostu są sobą.
To duży komplement dla Warszawy, bo pokazuje dojrzałość społeczeństwa i naturalność podejścia do prywatności oraz ekspresji. Miasto jakby podpowiada: jesteś taki, jaka jesteś – masz miejsce w tej układance. Seksualność zostaje zachowana – nie jako manifest czy skandal, lecz element tożsamości równie naturalny jak kolor włosów czy sposób poruszania się.
Może właśnie dzięki oczyszczonym z tabu ulicom, wyrozumiałości spojrzeń i specyficznym miejskim konwencjom, Warszawa pozwala każdemu znaleźć dla siebie bezpieczną, nieerotyzowaną, ale szczerą przestrzeń. To przestrzeń, w której możesz iść przez miasto będąc identyfikowalnie „sobą”, nie zaś czyimś stereotypem czy redukcją do roli. Naturalność zastąpiła tu sztywną normę, miejsce ciekawości zajęła miejska empatia.
Myślę, że to jeden z najcenniejszych kodów warszawskich – i że z tego powodu to właśnie tu seksualność jest zachowana w najszlachetniejszy możliwy sposób: nie jest ani wyparta, ani fetyszyzowana, lecz daje możliwość wyrażenia siebie, gdy tylko chcesz i tak, jak tego chcesz. Warszawa czyni z niej coś zwykłego, a przez to nadzwyczajnego.